Blog

Jak stworzyli swój świat – świat alkoholi OXO i plastyfikatorów, część 3

29.08.2016
Ustawienie kolumny rafinacyjnej oktanolu, 1984 rok

Rozmowa z Łukaszem Kalecińskim – szefem produkcji zakładu OXO

30-lecie uruchomienia instalacji alkoholi OXO w Grupie Azoty ZAK S.A. jest wydarzeniem wyjątkowym, nie tylko z uwagi na zakład, ale przede wszystkim z uwagi na ludzi, którzy tworzą fundament wartości firmy. Rozpoczęli oni etap szczególny w dziejach Grupy Azoty Zakładów Azotowych Kędzierzyn jakim jest zapoczątkowanie powstania Segmentu OXO. Jest to znakomita okazja do wspomnień. Chcielibyśmy Państwu przypomnieć i przybliżyć historię człowieka nieodłącznie związanego z zakładami – pana Łukasza Kalecińskiego.

Na instalację OXO trafiłem w kwietniu 1982 roku, wraz z całą Załogą kompletowaną natenczas pod kątem prowadzenia procesu budowlanego i montażowego. Natomiast moja indywidualna rola na budowanej wówczas instalacji polegała zupełnie na czym innym. Zostałem przyjęty w celu przygotowania do uruchomienia wszystkich obiektów instalacji po zakończonym procesie budowy, a następnie poprowadzenia eksploatacji i produkcji. W związku z tym nie uczestniczyłem bezpośrednio przy budowie, lecz musiałem ją skrupulatnie nadzorować, wyłapywać zdarzające się , choć rzadko, błędy projektowe i natychmiast reagować. Moim obowiązkiem było także monitorowanie postępów pracowników budowlano-montażowych, aby nie szukali „dróg na skróty”. Wszystko to w celu uniknięcia ewentualnych problemów mogących pojawić się w przyszłości. Przygotowywałem się także pod kątem poznania nowej technologii, aby po uruchomieniu instalacji móc przestrzegać wymaganych rygorów technologicznych. Pamiętam jak dziś moje pierwsze poważne i odpowiedzialne zadanie. W czerwcu 1982 roku byłem zobowiązany odebrać i bezpiecznie przetransportować oraz odpowiednio zmagazynować kosztowny katalizator rodowy. Był to główny „smaczek” całego przyszłego procesu. Katalizator był wytworem najnowocześniejszej na te czasy technologii. Po raz pierwszy w świecie zastosowali go Amerykanie w fabryce w Portoryko. Katalizator ten był niezmiernie drogi z tego względu, że jego główny składnik – rod był droższy od platyny. Katalizator dostarczyła brytyjska firma Johnson Massey. Moim obowiązkiem było odebranie katalizatora z lotniska Okęcie i bezpieczne przywiezienie do Zakładów Azotowych. Należy pamiętać, iż trwał stan wojenny, a w całym kraju obowiązywały bardzo ostre rygory, co tyczyło się również transportu drogowego. Przesyłkę katalizatora, składającą się z pięciu dużych skrzyń, uznano za drogocenną i wartościową, a do jej transportu zgodnie z obowiązującymi przepisami stanu wojennego został powołany specjalny konwój. Licencjodawca postawił bardzo wygórowane warunki, mówiące o tym w jaki sposób powinno się przechowywać katalizator. Należało więc spełnić wszelkie wymogi, a ja nad tym pieczołowicie czuwałem.

Muszę powiedzieć, że cały proces budowy i rozruchu instalacji był jednym wielkim ciągiem wyzwań, którym należało sprostać. Kolejnym takim wyzwaniem było skompletowanie załogi na odpowiednim poziomie. Do moich obowiązków należało między innymi i to. Ponieważ instalacja była nowoczesna, nie mogłem werbować przypadkowych ludzi. Znałem dość dobrze zakład i rozmieszczenie kadry. Przygotowując więc przyszłą kadrę na instalację OXO przemieszczałem się po zakładzie ,rozmawiałem z pracownikami i „werbowałem” ich .Bardzo pomogła mi w tym przypadku znajomość personelu zakładowego. Nie było to łatwe zadanie. Zakład w owym czasie był „wyjałowiony” z kadry, gdyż wielu pracowników wyjechało do Niemiec, oraz zwolniło się w celu przejścia do innych firm, które oferowały wyjazdy na kontrakty eksportowe. Angażując przyszłych pracowników, narażałem się swoim kolegom kierownikom. Nazywali mnie żartobliwie „dentystą sadystą”, ponieważ moje działanie było jak wyrwanie zdrowego zęba bez znieczulenia. Następnie skompletowana kadra przechodziła szereg intensywnych szkoleń. Cała kadra inżynieryjna wyjechała na szkolenia do Stanów Zjednoczonych ,do zakładów Union Carbide w Teksasie oraz do Instytutu w Zachodniej Wirginii. Tam prowadzono prace badawcze nad naszym procesem. Po przyjeździe przeszkoliliśmy pracowników. Natomiast po ukończeniu budowy, przystąpiliśmy do rozruchu. Ku naszemu zdziwieniu i zdziwieniu licencjodawców, cały proces rozruchu przebiegł „bezboleśnie”, a otrzymany produkt charakteryzował się wysoką jakością. Przyczyniło się do tego bardzo staranne przygotowanie rozruchu, utrzymanie wysokich rygorów technologicznych, a także skrupulatne przestrzeganie norm jakościowych surowców. Pamiętam zdziwienie wśród całej branży, kiedy to w grudniu 86 roku z importera oktanolu staliśmy się jego eksporterem. Potrafiliśmy wyprodukować taką ilość oktanolu, że wystarczyło na własne potrzeby firmy do produkcji ftalanu dwuoktylu, a ówczesny dyrektor Chmielewski przedstawił ponad 500 ton oktanolu do eksportu. Podejrzewano nas o reeksport, ale prawda była taka, że mieliśmy już swój własny oktanol i było go coraz więcej.

Podczas ruchu testowego instalacji okazało się, że wszystkie parametry są właściwe i przyglądano się nam z pozytywnym zdziwieniem. Sukces? Bezsprzecznie. Ludzie? Oczywiście. Najbardziej pamiętam naszego szefa – inżyniera Szopę. To moim zdaniem najlepszy szef, z jakim przyszło mi pracować w całej praktyce przemysłowej. Wspaniały człowiek. Inżynier Szopa zintegrował całą naszą załogę. Prowadził codziennie narady, podczas których omawiane były wszystkie sprawy dotyczące instalacji, a następnie wypracowywano decyzje. Ustalenia, o dziwo, nie były podejmowane indywidualnie, lecz kolegialnie. Inżynier Szopa miał bardzo ciekawą cechę. Gdy z nim dyskutowano i przedstawiało się odmienne zdanie, pan Szopa potrafił każdego przekonać do swoich racji. Zresztą, jego dewizą było powiedzenie: „przy dyskusji człowiek przekonany odchodzi przyjacielem, a człowiek pokonany odchodzi wrogiem”. Nigdy nie starał się nikogo pokonać w dyskusji, zawsze starał się przekonać – i tak inżyniera Szopę wspominam po dzień dzisiejszy.

Dzięki takim ludziom w Grupie Azoty ZAK optymistycznie patrzymy w przyszłość i myślimy o dalszym rozwoju, wyznaczamy sobie ambitne cele i nieprzerwanie dążymy do ich realizacji. Cała energia jaka została włożona w wykonanie solidnej pracy zaowocowała zaufaniem i prestiżem na światowych rynkach. Każdy z pracujących tutaj ludzi, każdy dzień historii oraz każde dokonane działanie były i są istotne dla teraźniejszości Grupy Azoty ZAK S.A. Dla nas to człowiek jest najważniejszy w obchodach każdego jubileuszu. Ciągłość pokoleń tworzy kapitał doświadczeń i wypracowuje umiejętności, które pozwalają na rozwój współczesnego Segmentu OXO.